Początek grudnia 2013 a my wciąż na Sardynii.
Quirra kolejny rejon polecany przez Lorenza. Jednak nie zawsze dostępny. Po 3 dniowych deszczach dojazd naszym autem nie był możliwy. Most
zalany z drugiej strony wyrwa w drodze też zalana. W dodatku się
zakopaliśmy całe szczęście miejscowy człowiek nam pomógł. Postanowiliśmy jednak
dotrzeć pod sektor i się powspinać. Możliwy był dojazd na rowerach bo na pieszo
też się nie dało wiązało się to z brodzeniem po kolana w wodzie. Z dnia na dzień jednak
woda opadała i było coraz lepiej. W Quirra najbardziej podobały nam się dwie drogi: Terrore
a Manatthan, Inferno e paradiso.
|
Zakopani, zle to nie wyglada ale wyjechac sie nie dalo |
|
Zalany most |
Z Quirri pojechaliśmy do Cala Goloritze polecany nie tylko przez autora
przewodnika rejon wspinania wielowyciągowego. Aguglia stożek wyrastający na 140m
tuż przy morzu robi wrażenie a rozpościerające się widoki podczas wspinania
jeszcze większe. Bardzo byliśmy zadowoleni z naszej wyprawy.
|
Stado dzikich swin |
|
Krzysiu na chwile pokazal swoje prawdziwe oblicze |
Przed opuszczeniem Sardynii odwiedziliśmy jeszcze Cala Spinosa słynące z
niepowtarzalnych formacji granitowych.
|
Nasz nocleg w Cala Spinosa |
Jeszcze grudzień.
Opuściliśmy Sardynię i zatrzymaliśmy się pod Monaco. Wspinaliśmy się w rejonach La Turbie i Piellon. W okresie świątecznym nie brakowało wspinaczy w tych sektorach. Również pogoda była w kratkę. Deszcz uniemożliwiał
wspinanie się po wszystkich drogach. Jednak możliwość spotkania
się z naszym przyjacielem Jose zrekompensowała nam niedogodności. Pod Monaco spędziliśmy też Sylwestrowy wieczór podziwiając fajerwerki oraz
przejście slackline zwariowanego Anglika, który postanowił to zrobić punkt dwunasta.
|
Sektor Big Bend tuz nad Monaco |
|
Z naszym znajomym Jose |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz